|
|
|
COPYRIGHT margareth.knoll
|
|
|
" PSEUDO "
IZA KOWALCZYK on 24.04.2008, o 20:35 (UTC) | | TEKST NAPISANY PRZEZ IZE KOWALCZYK I POCHODZI Z JEJ BLOGA , http://strasznasztuka.blox.pl/html
środa, 23 kwietnia 2008
Wokół "Pseudo"
Trudno mi się otrząsnąć po dyskusji wokół filmu „Pseudo” Archiwum Etnograficznego. Mam mieszane uczucia z nim związane, chciałabym od niego więcej. Mam też wrażenie, że oczekiwano ode mnie jasnego opowiedzenia się – za albo przeciw. Tak jakbyśmy, my feministki, musiały mówić jednym głosem, być zawsze, w każdej sytuacji, feministką. Ale czy tak musi być?
Spróbuję wyjaśnić swoje ambiwalentne odczucia związane z filmem „Pseudo”.
1) Dlaczego film jest dobry?
Autorki mieszają gatunki, sięgają po nie swoje narzędzia, by opowiedzieć o swojej sytuacji, o sytuacji kobiet (badaczek, artystek, studentek, uczennic), którym daje się do zrozumienia, że wchodzą do „nieswojego” świata. Forma filmu użyta przez autorki jest formą silną. Musimy poświęcić filmowi swoją uwagę, jeśli chcemy zapoznać się z jego treścią, musimy uważnie wysłuchać opowiedzianych tu historii. Musimy więc poświęcić im czas. Ta forma zmusza też do empatii, bo kobiety w tym filmie ujawniają się, odkrywają, ukazują swój wstyd, swoje zażenowanie, a przez to, że mówią do nas, ich historie stają się w pewnym sensie naszymi historiami.
W ten sposób film przedstawia opowieści o tym, co zwykle uznaje się za zupełnie nieistotne, a co w gruncie rzeczy wywiera bardzo silny wpływ na kariery naukowe kobiet. Stereotypowe przekonania, wypowiedzi, które słyszą zewsząd kobiety, mają dać im do zrozumienia, że świat kariery jest nie dla nich, że najważniejsze w życiu kobiety to wyjść za mąż i urodzić dzieci. Ten film pokazuje, dlaczego tak mało jest w gruncie rzeczy kobiet-naukowczyń; dlaczego kobiety mają problemy z realizowaniem własnej kariery, wciąż czując się obco w tym „nieswoim” świecie.
Kobiety w świecie nauki mogą schronić się pod skrzydłami swych mistrzów, jeszcze inne „wygryzają” sobie miejsca, stosując się do „męskich” reguł gry, a spora część pozostaje na marginesie (to te, które nie znalazły sobie miejsca w strukturach). Kobiety, jak pisałam kiedyś w „Katedrze” (3, 2001) czują się w nauce „bezdomne”.
Antyfeminiści powiedzą, że to wydumany problem, jednakże wyraźna jest wciąż na uczelniach struktura piramidy opisana przez Małgorzatę Fuszarę (na najniższych szczeblach spotykamy wiele kobiet, jednak, czym wyżej w hierarchii, tym jest ich mniej, według danych z 2006 roku udział kobiet w zarządzaniu nauką w Polsce wynosi 7%, wśród profesorów jest ich ok. 20%, odsyłam do tekstu Andrzeja Hołdysa „PAN nie dla pań”, „Polityka”, 12.04.2008).
We wspomnianym tu tekście z „Katedry” przytaczałam zupełnie kuriozalne wypowiedzi, które stanowiły dla mnie materiał do analizy sytuacji. Studentki nie raz słyszały na wykładach „A teraz drodzy panowie (bo panie i tak nie zrozumieją tematu)...”
Ale mało kto chce słuchać takich opowieści. Jeśli już, to kobiety (zwykle feministki) opowiadają je sobie wzajemnie, narzekając, że jest ciężko, że znowu ktoś powiedział im, że „intelektualizują”.
I dlatego film Kolektywu Etnograficznego jest znakomity, bo skierowany został do szerszej publiczności, zmuszając odbiorców do wysłuchania tego, czego musi wysłuchiwać tak wiele kobiet.
Relacje władzy, które funkcjonują w tej strukturze wydają się zupełnie przezroczyste, natomiast film sprawia, że stają się widzialne.
2) Dlaczego film jest słaby?
Paradoksalnie z podobnych powodów. Autorki mieszają gatunki i używają nieswojej formy, tym samym czują się w tej konwencji mniej pewnie, bardziej wychodzi na jaw ich zażenowanie i zawstydzenie. A ich historie niekoniecznie stają się naszymi historiami.
Niemal każdy/każda kiedyś doświadczyła jakichś krzywd od innych, każda i każdy ma za sobą jakiś konflikt, kogoś nie lubi, z kimś się nie może dogadać. Ponadto różne grupy posługują się nieco innymi dyskursami, konwencjami i kodami. Posiadają też jakieś wyobrażenia, które wyprzedzają społeczną rzeczywistość, nakładają te wyobrażenia i stereotypy na tę rzeczywistość, i co więcej, wcale nie sprawdzają, czy ich wyobrażenia są prawdziwe, ale reagując na rzeczywistość, widzą w niej najczęściej to, co chcą zobaczyć. W konwencjonalnych sytuacjach nie tyle więc poznajemy rzeczywistość, ile sprawdzamy, czy nasze informacje na jej temat potwierdzają się. Bo, inaczej, z czego brałyby się uprzedzenia, z czego wynikałaby niemożność porozumienia się pomiędzy różnymi grupami? (np. chyba nikt nie wierzy w to, że mogą porozumieć się zwolennicy wolnego wyboru i przeciwnicy prawa do aborcji, tymczasem też jest to stereotyp. Bo pewnie mogą się porozumieć, ale w zupełnie innych kwestiach).
Rzeczywistość nie jest więc czarno-białym zbiorem, gdzie jedni są zawsze po jednej stronie, a drudzy po drugiej, gdzie zajmujemy stałe, przydzielone miejsca i nie mamy możliwości ich zmienić.
Dlatego, jak powiedziała podczas poniedziałkowej dyskusji w CSW Dorota Jarecka, nie jest tak, że są tylko dwie strony: ofiary i opresorzy, bo często same kobiety także wzajemnie się opresjonują. Z kolei Grzegorz Kowalski powiedział prowokacyjnie, że film jest tendencyjny. Spotkało się to z oburzeniem. Ale warto zauważyć, że coraz więcej jest mężczyzn, którzy nie zważając na statystyki, na widoczny podział władzy, głoszą, że są dyskryminowani przez kobiety. Czy nie mógłby zatem powstać film, że to mężczyźni opowiadają o różnych przykrościach, których doświadczyli od kobiet? Oczywiście, że mógłby. I byłby tak samo prawdziwy i nieprawdziwy zarazem.
Profesor Joanna Tokarska-Bakir, rozczarowana moimi wypowiedziami, stwierdziła, że patrzę na ten film w kategoriach estetycznych. Ale, po pierwsze estetyka to również polityka, która określa, czy jest się widzialnym, czy nie w przestrzeni wspólnej, czy ma się prawo używać wspólnego języka. Ranciere powiada „Estetyka jest podziałem czasu, przestrzeni, tego, co widzialne i niewidzialne, języka i szumu, który definiuje jednocześnie miejsce i cel polityki jako formy doświadczenia” („Dzielenie postrzegalnego. Estetyka i polityka”, Korporacja ha!art, Kraków 2007, s. 70).
Każdy porządek wizualny (dzieła, obrazu, filmu) jest porządkiem estetycznym, dlatego nieprawdą jest to, co czytamy w manifeście Archiwum, że "Estetyzowanie jest bronią przed zmianą. Przed samą idei zmianą. Przed wyartykułowaniem jej potrzeby. Estetyzowanie to zamrażanie tego, co jest". A ptrzecież nie ma uniwersalnej estetyki, a zmiana może się dokonać również (a może przede wszystkim) przez zmianę w obrębie porządku estetycznego, w obrębie pola widzialności.
Po drugie zaś, należy brać pod uwagę specyfikę medium, którym się posługujemy. Żadne bowiem medium nie jest przezroczyste, żadne więc nie przedstawia prawdy jako takiej. Film, obraz jest pewnym mikroświatem, jest zarazem interpretacją rzeczywistości, jak i jej konstruowaniem. Może ją dekonstruować, ale może też ją potwierdzać. Nie zauważanie struktury narracji, struktury medium, którym się posługujemy jest strzelaniem sobie w stopę, gdy chcemy mieszać gatunki, między innymi właśnie po to, by ukazać, że nie są one niewinne, że są konstruowaniem rzeczywistości.
I dlatego mam problem z filmem „Pseudo”, bo w jakimś sensie, opisując sytuację kobiet naukowczyń, badaczek, uczennic, film tę sytuację potwierdza (zamraża, unieruchamia). Raczej użyty został tu dyskurs feminizmu ofiary, aniżeli feminizmu siły.
Brakuje przekroczenia porządku, jego rozsadzenia, transgresji. W przypadku tego filmu, Manifestu Archiwum Etnograficznego oraz dyskusji, jaka odbyła się w CSW pojawia się jeszcze jeden problem. Autorki wskazują na opozycję: badaczki versus artyści.
Według mnie ta opozycja jest zupełnie nietrafiona (dla mnie drugorzędne znaczenie mają osobiste zatargi badaczek z artystami i pewnym błędem czy też manipulacją jest próba zuniwersalizowania tego konfliktu).
Przypomnę, że to właśnie w sztukach wizualnych pojawiły się najbardziej radykalne obrazy rozsadzające fallocentryczne status quo. Obrazy, które przeorały porządek widzialności, ujawniły strategie wykluczenia, ukazały ucieleśnianą przez nas władzę konwencji płciowych.
Zbigniew Libera, Katarzyna Kozyra, Alicja Żebrowska, Zofia Kulik, Monika Mamzeta Zielińska to tylko niektórzy z artystów dokonujący dekonstrukcji władzy w zakresie wizualności. Może należałoby bardziej poważnie traktować ich sztukę? Z większym zainteresowaniem śledzić ich poczynania?
Autorki w swoim manifeście pytają: „Czego pragną artyści?” oraz „Czego pragną badaczki?”. Wydaje się, że odpowiedź na te pytania jest dość prosta.
Wszyscy pragną władzy (władzy/wiedzy - w sensie zawiadywania dyskursem i znaczeniami, w sensie tworzenia tychże znaczeń, tworzenia wizji i interpretacji, które znajdują społeczny oddźwięk, w sensie wpływania na rzeczywistość i jej zmieniania). Chcą więc politycznego wpływu. Jak powiada Ranciere: „Polityka dotyczy tego, co widzimy i co możemy o tym powiedzieć, tego, kto ma kompetencje, aby widzieć, i predyspozycje, aby mówić oraz sposobów zajmowania przestrzeni lub dysponowania czasem” .
Dużo bardziej istotne wydaje się więc analizowanie swojej pozycji w układzie władzy, podejmowanych przez siebie prób zmierzających do dekonstrukcji tego układu. I dlatego nieprawdziwe jest w tym filmie założenie pokazania jedynie własnej traumy i własnej bezsilności, kiedy używa się już narzędzi władzy (przypomnę, że takim narzędziem jest silna forma filmu). Trudno zresztą nie zauważyć tu innej kwestii: praktyka przeciwdziałania wykluczeniu (własnemu wykluczeniu) nakłada się tu na wykluczenie innych (choćby kobiet, które doświadczają dużo bardziej realnej przemocy). I nie o to chodzi, że ta kwestia powinna pojawić się w filmie, że można mówić „za wszystkich”, chodzi o to, aby zdawać sobie z tego sprawę i również to problematyzować.
Uzasadniona w tym przypadku chęć wpływania na politykę widzialności powinna spotkać się z formami szukania możliwości wzmocnienia nie tylko wewnątrz grupy, ale i na zewnątrz, tworzenia wspólnych koalicji (np. nie przeciw artystom, wśród których przecież też są kobiety, wiec sama ta opozycja jest opozycją paradoksalną i opartą na strategii wykluczania, ale wraz z artystami), odwoływania się do strategii wzmacniania własnej władzy, zerwania z wartościowaniem w myśl, którego to, co „kobiece” jest dobre i niewinne, a to, co męskie – złe i występujące z pozycji władzy (to jest znowu feminizm ofiary), na rzecz wykorzystywania różnych strategii, także tych uznawanych za „męskie”. Bo jak powiada Naomi Wolf, Mężczyźni dostają więcej nie tylko dlatego, że to oni zmontowali ten system, ale po prostu dlatego, że proszą o więcej. (Naomi Wolf, Klin klinem, przeł. B.Limanowska, [w]: Spotkania feministyczne. Warszawa 1994/1995, s.50).
Chodzi też o takie dysponowanie władzą, aby się nią dzielić, wzmacniać tych, którzy są na innych, słabszych pozycjach. I wcale nie o to chodzi, że musimy się we wszystkim zgadzać, wręcz odwrotnie. Różnorodność i różnica zdań powinna być przekuta w siłę, nie zaś traktowana jako powód do zrywania koalicji i zamykania się, w myśl zasady: „Kto nie z nami ten przeciw nam”. I dlatego wydaje mi się, że feministki znalazły się (znalazłyśmy się) w swego rodzaju sytuacji patowej. Bo gdzieś pogubiły się cele naszych działań.
Kiedy doświadcza się przemocy ze strony systemu, a potem przejmuje się część tej władzy, należy być bardzo ostrożnym/ostrożną, bo łatwiej jest użyć własnej władzy przeciwko komuś, kto jest niżej w hierarchii, niż przeciwko faktycznym ośrodkom władzy. Kluczowym problemem powinno być więc pytanie o to, w jaki sposób dysponujemy władzą.
To moja garść refleksji po obejrzeniu filmu „Pseudo” oraz dyskusji, która towarzyszyła jego projekcji. Oczywiście ważne jest, co będzie się działo dalej z tym filmem, do czego będzie wykorzystany, jakie refleksje na jego temat się pojawią. Uważam, że film powinien stać się podstawą w edukacji, aby naświetlić problem różnych uwarunkować, stereotypów i przekonań, które mogą służyć, jako hamujące karierę naukową czy artystyczną kobiet. Aby udało się wreszcie zauważyć, jak bardzo potrzebne jest uwrażliwianie na płeć (Gender Mainstreaming) w sferze edukacji oraz nauki.
TEKST POCHODZI Z BLOGA IZY KOWALCZYK, ZAPRASZAM http://strasznasztuka.blox.pl/html | | |
|
ARTMIX
margareth on 26.03.2008, o 18:28 (UTC) | | Polecam nowy artmix http://www.obieg.pl/artmix/artmix_list.php | | |
|
|
|
|
|
|
|
|